środa, lutego 15, 2012

"Sztuka grzechu" - Arni Thorarinsson

Tytuł: Sztuka grzechu
Autor: Arni Thorarinsson
Wydawnictwo: Cat Book
Rok wydania:  2009
Liczba stron: 385
Moja ocena: 3/6











Kilka słów o autorze:


Arni Thorarinsson- Jeden z głównych obok Arnaldura Indridasona, przedstawicieli "złotego pokolenia" pisarzy islandzkich, obecnie brawurowo zdobywajacego zachodnie rynki literackie. Całkowicie nowy styl kryminału jaki zaproponowali Skandynawowie, pełen magicznej tajemniczości i jak to określili krytycy - uwodzicielskiego "ducha północy", rodem z krainy lodu zaowocował milionami sprzedanych egzemplarzy w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Mimo odległej mam kulturowo i językowo egzotyki, mimo "rozkoszy" łamania sobie języka przy czytaniu islandzkich nazw miast, pisarstwo Thorarinssona zdumiewa kunsztem i wyobraźnią. Sztuka grzechu jest pierwszą powieścią tego autora, która trafiła na rynek polski.

"Einar dziennikarz Gazety Popołudniowej, jedzie na północ Islandii, aby założyć redakcję w jednym z tamtejszych miast. Niespodziewanie staje się świadkiem tajemniczych wydarzeń, które angażują go w prywatne śledztwo mające rozwiązać zagadkę śmierci żony bogatego przemysłowca, oraz morderstwa młodego charyzmatycznego aktora Skarphedina. Im więcej dowiaduje się o ofiarach, tym bardziej przekonuje się jak przerażająca i mroczna była ich przeszłość. Powoli orientuje się, że śledztwo będzie wymagało od niego nie tylko odwagi, ale i trudnych wyborów moralnych."

Sztuka grzechu - to moje pierwsze zetknięcie z literaturą skandynawską. Kryminał ten jest zupełnie inny od wszystkich jakie przeczytałam. Czy lepszy? Nie wiem, ma na pewno inny styl. Bohaterem jest dziennikarz śledczy Einar (jest to imię, na Islandii nazwiska mają drugorzędne znaczenie), który to zresztą jest tytułową  postacią w wielu książkach Arniego Thorarinssona. Książka jest napisana w formie relacji Einara, to on jako główny bohater opowiada całą swą przygodę. Książka zawiera obok dziwnych islandzkich słów, na których można język połamać (niektóre nie do wymówienia), cięty język, krótkie i ostre dialogi, niektóre wręcz wulgarne. Einar prowadzi dziennikarskie śledztwo w sprawie śmierci młodego aktora i żony Asgeira właściciela fabryki słodyczy. Pozornie te dwa przypadki śmierci nic nie łączy, ale jednak okazuje się inaczej. Autor do końca nie zdradza sprawców morderstwa, chociaż czytając nie miałam wrażenia, aby książka trzymała mnie w napięciu. A sam bohater główny Einer jest trochę nudny. W końcowej części książki akcja przyśpiesza, Einer odkrywa całą prawdę. Książka nie należy do najlepszych kryminałów jakie czytałam, aczkolwiek muszę przyznać, że zaskoczył mnie koniec, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze, które zawsze chętnie czytam i na które staram się w miarę możliwości odpowiadać:-)