piątek, stycznia 18, 2013

"Ania z Avonlea" Lucy Maud Montgomery

Tytuł: Ania z Avonlea
Autor: Lucy Maud Montgomery
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 288
Moja ocena. 5.5/6













Ania powraca do Avonlea, by uczyć w tamtejszej szkole. Szybko okazuje się jednak, że praca nauczyciela to prawdziwe wyzwanie. Świeże upieczona nauczycielka będzie musiała zaskarbić sobie sympatii podopiecznych - a są wśród nich urwisy, złośliwcy i fajtłapy... Na szczęście zdarzają się i bratnie dusze. Ania nawiązuje nowe przyjaźnie, popada w nowe tarapaty i zaczyna zdawać sobie sprawę, że coraz bardziej zależy jej na pewnym chłopaku...

Ania z Avonlea autorstwa L. M. Montgomery jest drugą częścią opowieści o rudowłosej Ani Shirley z Zielonego Wzgórza. Książka opowiada o jej dalszych losach. Ania po roku nauki w seminarium wraca do Avonlea. Niespodziewanie umiera Mateusz i Ania rezygnuje z dalszej nauki na Uniwersytecie. Decyduje się zostać w Avonlea, chce pomagać i opiekować się  Marylą, gdyż okazało się, że Maryla traci wzrok. I tak oto, Ania zostaje na dwa lata na Zielonym Wzgórzu. Przyjmuje pracę nauczycielki w tamtejszej szkole. Szybko zaskarbia sobie sympatię swoich uczniów. Nauczanie jest ciężką pracą i wielkim wyzwaniem dla Ani. Młoda nauczycielka nie zraża się jednak niepowodzeniami, gdy jej metody nauczania nie skutkują na wszystkich uczniach. Uczy uczniów miłości i dobroci. Ponadto poznaje nowych ludzi i zawiera nowe, wartościowe znajomości z Panią Lawendą i Panem Harrisonem. Dużą sympatia darzy małego chłopca, Pawła Irvinga, swojego ucznia w którym odnajduje "pokrewną duszę". Ania, Gilbert, Diana i kilku ich przyjaciół z Avonlea zakładają "Koło Miłośników Avonlea", mające na celu dokonywanie ulepszeń w wiosce, zmienianie wyglądu by Avonlea upiększyć. Maryla przygarnia dwoje bliźniąt Tolę i Tadzia. Ania pomaga Maryli wychowywać dzieci, co jest nie lada wyzwaniem. Tola jest miła, cicha i grzeczna, zaś Tadzio jest jej przeciwieństwem. Wyprawia wiele figli i psikusów, ale zaskarbia sobie miłość Ani i Maryli. Książka kończy się ślubem pani Lawendy i Pana Irvinga, oraz przygotowaniami Ani na wyjazd na Uniwersytet.
Ania uświadamia sobie, że pewien etap w jej życiu się kończy. Staje się młodą kobietą i pomału wkracza w dorosłe życie. Obserwuje zmiany jakie zachodzą w jej przyjaciołach. Diana poznaje chłopaka, zakochuje się i myśli o małżeństwie. Ania zauważyła także, że uczucia Gilberta się zmieniły, chce czegoś więcej od Ani niż tylko przyjaźń. W książce nie brak, tak samo jak w poprzedniej części  miłości, humoru, pięknych, urzekających opisów. O przygodach i perypetiach Ani można pisać w nieskończoność. Jest to mądra i wartościowa opowieść, z której można wiele wynieść. 

Życie nasze bywa bogate lub ubogie, zależnie od tego co w nie wkładamy, a nie od tego co zeń czerpiemy.

Wszyscy popełniamy błędy. Powinniśmy ich żałować i uczyć się na nich, lecz nie wlec ich za sobą w przyszłość...
 
Anię z Avonlea jak i Anię z Zielonego Wzgórza można czytać wiele razy, w każdym wieku, ale za każdym razem będziemy mieli wrażenie, że czytamy ją pierwszy raz :))


Anię z Avonlea przeczytałam  w ramach wyzwania Czytamy Anię



16 komentarzy:

  1. wersje filmową dalszych losów Ani lubię, książkę może kiedyś przeczytam - czytałam tylko jak była mała dziewczynką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam całą serię i jestem jej wielką fanką. Wydaje mi się jednak, że w Twojej recenzji jest drobna nieścisłość: otóż w mojej książce ukochany uczeń Ani miał na imię Jaś, a Ty piszesz o Pawle. Czyżby aż taka różnica w przekładzie była? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię Edyto, że w książce którą przeczytałam (wydawnictwo i rok wydania jak powyżej), widnieje imię Paweł Irving. Może masz na myśli jakiegoś innego chłopca? Nie wiem, dziwne! Musze to sprawdzić:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Poszukałam, sprawdziłam i doczytałam się, że Paweł Irving w pierwszym przekładzie polskim to był Jaś Irving. Przeczytałam także, że wiele innych imion i nazw jest inaczej tłumaczonych.

      Usuń
    3. Hah, nie rozumiem, jak można z Jana zrobić Pawła, toż to dwa inne imiona. Ale cóż, to są właśnie takie kwiatki tłumaczów. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. tłumaczy *
      i p.s. mnie się jednak Jaś bardziej podoba. :) Moja książka była z Naszej Księgarni, a ta jak widzę z Literackiego.
      Dobrego weekendu!

      Usuń
  3. Nie mogę, jakoś Ania mi nigdy nie wchodziła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tylko wersje filmową, z książek poza "Zielonym wzgórzem", czytałam tylko "Wymarzony dom Ani", który wycisnął ze mnie wiele łez. Będę musiała kiedyś fundnąć sobie cały cykl i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja od Ani wolałam Pippi, no bo spójrzmy prawdzie w oczy Ania jest inteligenta, ambitna,itd, potem wychodzi za mąż i nic z tego nie zostaje, zagrzebuje się w domu i gospodarzy, a przecież miała odwagę iść na uniwersytet!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania, Ania...:) Niedawno oglądałam ją w tv a już się stęskniłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W czasach szkolnych uwielbiałam Anię z Zielonego wzgórza, więc czytałam ją nieustannie, aż skończyła się cała seria:-) Teraz natomiast niedawno oglądałam ekranizację tej historii i mimo upływu czasu, wciąż miło wspominam Anię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku mi się podobała. Im dalej w częściach zaszłam to mi się nie podobała. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, późniejsza Ania nie jest już taka jak na początku, ale ma w sobie coś przyciągającego:)

      Usuń
    2. Dla mnie bardzo tandetnym i naiwnym chwytem było pozostawienie Anie w ryzach wciąż zakręconej, lekkomyślnej, awanturniczej dziewczynki. Na początku było to urocze, lecz później zaczęło irytować. ;)

      Usuń
  9. Też ostatnio przeczytałam Anię! :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze, które zawsze chętnie czytam i na które staram się w miarę możliwości odpowiadać:-)