czwartek, kwietnia 03, 2014

"MAŁŻEŃSTWO WE TROJE" ERIC-EMMANUEL SCHMITT

Tytuł: Małżeństwo we troje
Tytuł oryginału: Les deux messieurs de Bruxelles
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawca: Znak
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/6
















"Była zrozpaczona, gdy opuścił ją tak nagle. Pozostawiona sama sobie, bezbronna. Nowy mężczyzna miał jej pomóc zapomnieć o przeszłości i otworzyć nowy rozdział.
Jedna dręcząca myśl o tym, kim był jej poprzedni mąż, nie dawała im jednak spokoju. To ona kładła się cieniem na całym ich wspólnym życiu.
Schmitt z właściwą sobie wnikliwością i finezją opowiada o głęboko ukrytych uczuciach, „niewidocznych znakach wodnych” odciskających się na naszych relacjach z najbliższymi".

Książka zatytułowana "Małżeństwo we troje" autorstwa francuskiego powieściopisarza Erica-Emmanuela Schmitta jest w rzeczywistości zbiorem opowiadań. Na książkę składa się pięć opowiadań zatytułowanych  kolejno:
  1. "Dwóch panów z Brukseli" - "Para mężczyzn wzoruje się oficjalnej parze: Eddym i Genevieve".
  2. "Pies" - "Doktor Heymann przeżyje apokalipsę tylko dzięki porozumieniu, jakie łączy go ze zwierzęciem".
  3. "Małżeństwo we troje" - "Duet Konstancja i Georg Nissenowie to w rzeczywistości bezcielesny tercet, w którym główne miejsce zajmuje Mozart.
  4. "Serce w popiele" - "Macierzyńskie uczucia Alby rozwijają się w stosunku do jej siostrzeńca, nie syna".
  5. "Dziecko upiór" - "Związek Severine i Benjamina umacnia się przez utratę dziecka; staje się on wyidealizowanym celem, ponieważ nie mógł być środkiem do celu".

 
"Małżeństwo we troje" jest moim pierwszym zetknięciem się z twórczością Schmitta. Po przeczytaniu tych kilku opowiadań, odniosłam bardzo pozytywne wrażenie, wręcz jestem zachwycona i oczarowana książką. Z pozoru opowiadania nic ze sobą nie łączy, są rożne tematycznie, ale gdyby głębiej zastanowić się nad treścią i przesłaniem, to doszlibyśmy do wniosku, że wszystkie te opowiadania mają punkt wspólny, tworzą pewną jednolitość. Mianowicie poruszają temat miłości w różnych jej aspektach, a także głęboko ukrytych uczuć po śmierci bliskiej osoby i ludzkim cierpieniu.
Jak sam przyznał "Małżeństwo we troje" nie jest zbiorem przypadkowych opowiada, maja ze sobą sporo wspólnego.

Najbardziej urzekło mnie pierwsze opowiadanie pt. "Dwóch panów z Brukseli"  - ciekawe, przyciąga jak magnes, porusza, a najbardziej zaintrygowało mnie ostatnie opowiadanie pt. "Dziecko upiór". Końcowa sztuczka jaką pisarz zawarł w tym opowiadaniu jest zniewalająca. Opowiadanie to jak zresztą i inne skłaniają do głębokiej refleksji, a także do wniosku, że jednak do życia należy podejść z dystansem.

Lekkie pióro Schmitta oraz styl jakim pisarz posłużył się w tych opowiadaniach, mam tu na myśli drobiazgową wnikliwość w temat, zaskakujące zwroty, nieprzewidywalne zakończenia, po mistrzowsku opisane emocje bohaterów powodują, że trudno oderwać się od lektury, którą czyta się z ogromną przyjemnością. Myślę, że fanów Schmitta nie trzeba zachęcać do przeczytania tej książki, a tym którzy nie czytali jeszcze Schmitta polecam:)




7 komentarzy:

  1. Ogólnie lubie pióro tego autora, ale niektóre jego dzieła mnie nudziły. Po ten zbiór pewnie kiedyś sięgnę, ale nie wiem, czy skuszę się na wszystkie opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie polecam opowiadania "Małżeństwo we troje", trochę się przy nim wynudziłam.

      Usuń
  2. Mimo Twojej pozytywnej recenzji jakoś nie jestem do tej książki przekonana:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie cieszy Twoja pozytywna recenzja, bo książkę mam i niedługo może w końcu zabiorę się za jej czytanie... :) Na razie czytałam tylko jedną pozycję tego autora - "Oskar i pani Róża" i byłam nią zachwycona. Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że się nie zawiedziesz:) "Oskar i pani Róża" przede mną.

      Usuń
  4. Schmitta cenię za "Kiedy byłem dziełem sztuki", "Małe zbrodnie małżeńskie" i "Oscara", nie znoszę natomiast zbiorku "Historie miłosne". Kicz i tandeta. Sceptycznie odnoszę się więc do jego twórczości, aczkolwiek nie skreślam jej całkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie znoszę ,,Historii miłosnych". Nigdy nie czytałam równie nudnej i przewidywalnej książki.

      Usuń

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze, które zawsze chętnie czytam i na które staram się w miarę możliwości odpowiadać:-)